Cześć :3
Właśnie wróciłam z urodzin kuzyna. Wbrew pozorom było nawet fajnie. Zacznijmy od tego że mój kuzyn mieszka w gigantycznej willi, w której chodzi się w kapciach tylko po to aby ci się nogi nie spociły, ponieważ jest ogrzewanie podłogowe. Mają gigantyczny telewizor, basen, saunę, siłownię i prywatną nauczycielkę. U nich czuję się jakbym była jakaś gorsza bo moja rodzina nie jest aż tak bogata. Właśnie dlatego nie lubię tam chodzić. Mój tata z wujkiem zaszyli się w gabinecie cioci i grali na gitarze, mama rozmawiała z ciocią Marysią oraz ciocią Kasandrą. Natomiast ja byłam skazana na nudzenie się. Chodziłam więc po wszystkich zakątkach domu i nauczyłam się odbijać sobie piłeczką pingpongową. Gdy moja mama wypowiedziała zdanie "Martynko, zbieramy się" poczułam się wolna, że mogę wrócić do domu. Okazało się że dopiero jak się ubierałam mama skapnęła się że jestem w kaloszach. Usłyszałam kazanie na temat "W kaloszach nie chodzi się w gości", ale jakoś nic sobie z tego nie robiłam. Teraz mój pies domaga się spaceru, więc kalosze na nogi, smycz w rękę i lecę na rundkę po osiedlu. Może spotkam Julkę, która często wychodzi ze swoim psem o tej porze. PS: Jak pisałam. Recenzje książki napiszę jutro. Trzymajcie się!

to ja pozdrawiam twojego kuzyna :d
OdpowiedzUsuńteż bym się czuła gorsza.
miałaś prawo czuć się nieswojo ... ja pewnie też bym się tak poczuła . :)
OdpowiedzUsuńświetny blog *....*
OdpowiedzUsuńzapraszam do nas.
Też bym się tak pewnie czuła, gdybym miała takiego bogatego kuzyna ;)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się imię Kasandra :D
OdpowiedzUsuńprywatną nauczycielkę? i pewnie jeszcze kryształowe żyrandole.
W jakim zawodzie oni sie tak dorobili ? Oo
Wow ! Własny basen :)))
OdpowiedzUsuń